Autor: Jack Ketchum
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Rok wydania: 2009
Gatunek: Horror, Thriller
Kto nie lubi historii z dreszczykiem? Wydaje się, że moda na horrory nigdy nie przeminie, bo zapotrzebowanie na strach jest ogromne. Często nie mogąc doświadczyć mocniejszych wrażeń w naszym spokojnym i nierzadko pozbawionym emocji życiu, poszukujemy ich w literaturze lub filmie. A twórcy dwoją się i troją, żeby zaspokoić oczekiwania odbiorców, żeby choć na kilka godzin przenieść ich do miejsca, w którym zobaczą rzeczy przyprawiające o gęsią skórkę i szybsze bicie serca. Nie ważne jednak jak bardzo autorzy puściliby wodze fantazji i jak bardzo okrutne, przerażające rzeczy by opisali, dopóki mamy świadomość obcowania z fikcją, strach towarzyszy nam w zasadzie najczęściej tylko w trakcie czytania, czasem może udzieli się jeszcze w kilku nieoczekiwanych momentach, ale nie zostaje z nami na długo. Zapominamy.
Gwarantuję, że o Dziewczynie z sąsiedztwa nie sposób zapomnieć. Szyba oddzielająca nas od fikcji w tym wypadku zostaje stłuczona, a może nawet nigdy nie istniała. Ketchum pisze bowiem o wydarzeniach do bólu prawdziwych, być może na potrzeby powieści mniej lub bardziej ozdobionych, podkoloryzowanych, ale mimo wszystko prawdziwych. Oparta na faktach historia przeraża tym bardziej, że cały ten horror rozgrywa się warunkach, które każdy z nas może w jakimś stopniu zna z własnego doświadczenia. Spokojne sąsiedztwo, gdzie wszyscy znają się przynajmniej z widzenia i nikt nikomu nie wadzi. Tymczasem u niemal wzorowej sąsiadki w piwnicy przetrzymywana jest i brutalnie torturowana nastoletnia dziewczyna. A gdy cała prawda wyjdzie na jaw, a dziennikarze poproszą mieszkających w pobliżu ludzi o kilka słów do kamery, usłyszą tylko: "to była spokojna kobieta, zawsze uprzejma, jej dzieciaki uczynne, dobrze się uczyły, no kto by pomyślał, że zdolni są do czegoś takiego?". Znamy to? Pewnie. Dlatego w trakcie czytania nie opuszcza nas świadomość, że wszystko to mogłoby się wydarzyć tuż obok nas, mogłoby się przydarzyć nawet nam samym. I to właśnie jest najbardziej przerażające. Ketchum odważnie kreśli swoją tezę: najstraszliwszym potworem jest człowiek, bo to on zdolny jest do najokrutniejszych i najbardziej zwyrodniałych czynów.
Ruth Chandler jest królową we własnym domu. Fotel robi jej za tron, piwo w dłoni za berło, a dzieciaki za poddanych. Uwielbiają ją nie tylko trzej synowie, ale także dzieci sąsiadów, bo Ruth - mimo swej dorosłości - jest niczym starsza koleżanka, liderka grupy, której wszyscy się słuchają, wszyscy podziwiają, a ona z kolei zawsze wymyśli dobrą zabawę, w razie potrzeby stanie w ich obronie, doradzi. Narrator powieści, nastoletni David, bardzo często przebywa w domu Chandlerów, gdzie czuje się niemal jak u siebie. A może nawet i lepiej, ponieważ Ruth - w przeciwieństwie do jego rodziców - okazuje mu zainteresowanie, czasem pozwoli się napić piwa, a czasem rzuci jakiś nieprzyzwoity żart. Widać, że David jest na swój sposób zafascynowany Ruth, często jej słowa mają dla niego większe znaczenie, niż słowa jego rodziców. Tymczasem sąsiadka to w gruncie rzeczy kobieta szalona i nieszczęśliwa, mocno doświadczona przez los. Mąż zostawił ją z trójką dzieciaków, a ona nie ma żadnych perspektyw na lepsze życie. Wyładowuje więc swoją złość na dwóch kuzynkach, które trafiają pod jej opiekę, gdy ich rodzice giną w wypadku. Widząc ich śliczne młode twarze i wiedząc, że prędzej czy później dziewczyny wzbudzą zainteresowanie mężczyzn, Ruth postanawia już teraz wybić im to z głowy i - w swoim mniemaniu - obronić je przed cierpieniem, którego sama doświadczyła.
Oczyma Davida poznajemy tę chorą sytuację, która z każdym dniem, z każdą przerzuconą stroną przybiera coraz okrutniejszy wyraz. Towarzyszą nam przeróżne uczucia, które trudno nawet opisać, gdy razem z narratorem schodzimy do ciemnej piwnicy i obserwujemy nagą związaną dziewczynę, z którą Ruth Chandler, jej trzej synowie oraz dzieci sąsiadów, robią co tylko im się spodoba. Jack Ketchum posuwa się bardzo daleko, dalej niż można sobie to nawet wyobrazić, a szczegółowe opisy brutalnych i zwyrodniałych zachowań jeszcze długo pozostają w głowie czytelnika. Trudno utożsamić się w tej powieści z kimkolwiek. Nawet David nie jest w gruncie rzeczy pozytywnym bohaterem. Pomimo świadomości ogromnego zła, które ma miejsce w piwnicy sąsiadki, pozostaje dzieckiem - dorastającym, buntującym się chłopakiem, który nagle został dopuszczony do czegoś, co przerastało jego sny. To było niczym gra komputerowa albo film dla dorosłych - działało na wyobraźnię, pobudzało najróżniejsze instynkty, podniecało, ale było jakby nierzeczywiste. David nie traktuje torturowanej dziewczyny jako prawdziwą, rzeczywistą istotę. Jednak taka dziwna relacja coraz bardziej go męczy, odzywają się w nim wreszcie uczucia litości, budzą się wyrzuty sumienia.
Napisałem, że trudno utożsamić się z jakimkolwiek z bohaterów. Ale czy to prawda? Czy nie jest to próba oczyszczenia samego siebie? Chyba każdy człowiek posiada jakiś rodzaj fascynacji złem, okrucieństwem. Jack Ketchum (niczym reżyser Michael Haneke w swoim filmie Funny Games) kpi sobie z czytelnika, nie czyni go bowiem biernym odbiorcą, lecz czyni go dzieciakiem, który w raz z innymi siedzi w piwnicy i obserwuje. Owszem, współczujemy dziewczynie, boli nas jej krzywda, chcielibyśmy żeby się uratowała, potępiamy wszystkich, którzy zadają jej ból. Ale - szczerze - po co wzięliśmy tę książkę do ręki? Przecież nie po to, żeby dowiedzieć się, jacy to ludzie potrafią być okrutni, bo przecież już i tak wiemy o tym doskonale. Nie wystarczy nam, że raz na kilka dni usłyszymy o takich wydarzeniach w wieczornych wiadomościach? Że całe to okrucieństwo dzieje się na naszych oczach? Po co nam więcej szczegółów, bogatsze opisy, niemal obrazy tego, co się wydarzyło? Czy dzięki temu będziemy bardziej współczuć ofiarom? Nie! Wręcz przeciwnie. Chcemy o tym przeczytać, zanurzyć się w to dogłębnie, poznać bohaterów, poczuć ten niezapomniany dreszcz emocji i... uczestniczyć w tym.
A potem, po lekturze, będąc jeszcze ciągle pod wpływem emocji, będziemy myśleć, że świat jest okrutny i pełen zwyrodnialców. Jakbyśmy jeszcze o tym nie wiedzieli. Nazwiemy Dziewczynę z sąsiedztwa najbardziej przerażającą książką pod słońcem. Bo czytając ją, mogliśmy jako żywo uczestniczyć w czymś, co znamy tylko ze słuchu. I jak David nie uczestniczyliśmy w tym bezpośrednio, przecież tylko obserwowaliśmy. Tylko? Zatem - Drogi Czytelniku - zastanów się, zanim sięgniesz po tę książkę. Nie dlatego, że jest naprawdę straszna, okrutna i brutalna, bo przecież to byłoby jedynie zachętą. W końcu na to liczysz, tego oczekujesz, prawda? Zastanów się dlatego, że wcale nie będziesz pewien, czemu ta powieść wywarła na Tobie tak wielkie wrażenie. A gdy już osiągniesz pewność, może Ci się to nie spodobać.
PODAJ DALEJ →