The 100
Twórcy: Jason Rothenberg
Obsada: Eliza Taylor, Thomas McDonell, Marie Avgeropoulos, Bob Morley, Henry Ian Cusick, Devon Bostick, Paige Turco, Isaiah Washington i inni
Muzyka: Evan Frankfort, Marc Dauer
Zdjęcia: Nathaniel Goodman
Gatunek: Sci-fi, Dramat
Kraj: USA
Rok produkcji: 2014
W ostatnim czasie pojawiające się w telewizyjnych ramówkach produkcje o tematyce sci-fi raczej nie należały do porywających. Jednak seriale telewizyjne z roku na rok dostarczają coraz większych emocji i prezentują coraz wyższy poziom, zapoznając się więc z fabułą The 100 zrodziła się mała nadzieja na poprawę tego stanu rzeczy. Pomysł wyjściowy jest intrygujący i niesie ze sobą spory potencjał. Wojna nuklearna wyniszcza planetę. Ci, którym udało się przetrwać w statkach kosmicznych udają się na orbitę, łącząc się w jedną stację kosmiczną o nazwie Arka. Mija 97 lat, a na stacji zaczyna brakować tlenu. Przywódcy podejmują dramatyczną decyzję o wysłaniu stu nieletnich przestępców z powrotem na Ziemię, aby zbadali czy nadaje się ona do ponownego skolonizowania.
Produkcja Rothenberga niestety lepiej wypada na papierze niż w rzeczywistości. Pierwszy epizod nie tylko nie powala, ale odrobinę zniechęca. Brakuje mu jednostajności i odnosimy wrażenie, że będziemy mieli do czynienia z produkcją o rozwydrzonych nastolatkach, którzy zerwali się ze smyczy i poczuli wolność. Twórcy jednak nie poddają się tak łatwo i już z trzecim epizodem akcja zaczyna się zagęszczać. Wprowadzone zostają kolejne wątki, nie tylko związane z Ziemią i nowo przybyłymi jej mieszkańcami, ale także dowiadujemy się kilku pikantnych szczegółów z życia Arki.
Jason Rothenberg to debiutant w świecie seriali, więc można liczyć na świeże spojrzenie na temat. Faktycznie, stawia on raczej na historię, a całą oprawę wizualną kieruje na drugi plan, jest to jednak głównie spowodowane brakiem funduszy. Mimo to dobrze, że reżyser nie pokusił się o żonglowanie tanimi sztuczkami, co przy małym nakładzie finansowym nie wyszłoby serialowi na dobre. Cała historia rozwija się powoli i z początku trzeba wiele cierpliwości, aby przełknąć działania nieletnich kolonizatorów Ziemi, gdyż momentami są oni bardzo irytujący. Choć z drugiej strony można to także zaliczyć na plus, gdyż cała historia zmierza właśnie ku umiejętności wspólnego radzenia sobie w trudnych sytuacjach.
Niestety postacie też nie są równomiernie rozpisane i na pewno nie są mocną stroną serialu. Mimo, że młody twórca postawił na młodych aktorów, nie dało do końca pozytywnego efektu, a w wielu przypadkach można mówić o ogromnym rozczarowaniu. Widoczne są tylko pierwszoplanowe postacie, a pozostałe około 85 osób szwenda się bez celu po obozie. Na plus można jednak zaliczyć występ starszych kolegów, którzy obsadzali postacie, które zostały na Arce. W ich występie można odczuć więcej emocji. Doświadczenie robi swoje. Może nie są to czołowi hollywoodzcy aktorzy, jednak mają na swoich kontach kilka udanych ról, szczególnie serialowych.
Twórcy poza wydarzeniami związanymi z powrotem na Ziemię i staraniami o jej ponownie skolonizowanie serwują widzom wiele moralnych dylematów. Rothenberg zadaje wiele pytań, na które nie ma prostych i jednoznacznych odpowiedzi. Ukazuje nam brzemię podejmowanych decyzji i skutki życia z nimi. Stara się nie oceniać nikogo, obserwując kilka dróg, a to widz musi zdecydować które rozwiązanie jest słuszne. Nie idzie jednak po najprostszej linii oporu, szczególnie, że w następstwie podejmowanych decyzji ginie setki ludzi. Ukazuje także różnice w myśleniu młodych i dorosłych. Ci pierwsi będąc na Arce jawnie sprzeciwiali się decyzji swojego Kanclerza i Rady, którzy wprowadzili pewne prawa, w celu utrzymania porządku. Będąc już na Ziemi sami biedą musieli podejmować trudne i skrajne decyzje aby nie doprowadzić do chaosu w swoich szeregach.
Pierwszy sezon The 100 nie jest równomierny. Momentami intryguje i fascynuje, by za chwilę razić sztucznością i banałem. Początek jest nudny i irytujący, jednak z każdym epizodem akcja się rozkręca, pojawiają się kolejne wątki dotyczące Ziemi jak i samej Arki. Ciężko jest jednoznacznie ocenić tę produkcję, jednak przyznać trzeba, że finał dostarczył wielu emocji i zaserwował niezłą rozrywkę oraz dał nadzieję na jeszcze ciekawsze wątki w drugim sezonie.
Produkcja Rothenberga niestety lepiej wypada na papierze niż w rzeczywistości. Pierwszy epizod nie tylko nie powala, ale odrobinę zniechęca. Brakuje mu jednostajności i odnosimy wrażenie, że będziemy mieli do czynienia z produkcją o rozwydrzonych nastolatkach, którzy zerwali się ze smyczy i poczuli wolność. Twórcy jednak nie poddają się tak łatwo i już z trzecim epizodem akcja zaczyna się zagęszczać. Wprowadzone zostają kolejne wątki, nie tylko związane z Ziemią i nowo przybyłymi jej mieszkańcami, ale także dowiadujemy się kilku pikantnych szczegółów z życia Arki.
Jason Rothenberg to debiutant w świecie seriali, więc można liczyć na świeże spojrzenie na temat. Faktycznie, stawia on raczej na historię, a całą oprawę wizualną kieruje na drugi plan, jest to jednak głównie spowodowane brakiem funduszy. Mimo to dobrze, że reżyser nie pokusił się o żonglowanie tanimi sztuczkami, co przy małym nakładzie finansowym nie wyszłoby serialowi na dobre. Cała historia rozwija się powoli i z początku trzeba wiele cierpliwości, aby przełknąć działania nieletnich kolonizatorów Ziemi, gdyż momentami są oni bardzo irytujący. Choć z drugiej strony można to także zaliczyć na plus, gdyż cała historia zmierza właśnie ku umiejętności wspólnego radzenia sobie w trudnych sytuacjach.
Niestety postacie też nie są równomiernie rozpisane i na pewno nie są mocną stroną serialu. Mimo, że młody twórca postawił na młodych aktorów, nie dało do końca pozytywnego efektu, a w wielu przypadkach można mówić o ogromnym rozczarowaniu. Widoczne są tylko pierwszoplanowe postacie, a pozostałe około 85 osób szwenda się bez celu po obozie. Na plus można jednak zaliczyć występ starszych kolegów, którzy obsadzali postacie, które zostały na Arce. W ich występie można odczuć więcej emocji. Doświadczenie robi swoje. Może nie są to czołowi hollywoodzcy aktorzy, jednak mają na swoich kontach kilka udanych ról, szczególnie serialowych.
Twórcy poza wydarzeniami związanymi z powrotem na Ziemię i staraniami o jej ponownie skolonizowanie serwują widzom wiele moralnych dylematów. Rothenberg zadaje wiele pytań, na które nie ma prostych i jednoznacznych odpowiedzi. Ukazuje nam brzemię podejmowanych decyzji i skutki życia z nimi. Stara się nie oceniać nikogo, obserwując kilka dróg, a to widz musi zdecydować które rozwiązanie jest słuszne. Nie idzie jednak po najprostszej linii oporu, szczególnie, że w następstwie podejmowanych decyzji ginie setki ludzi. Ukazuje także różnice w myśleniu młodych i dorosłych. Ci pierwsi będąc na Arce jawnie sprzeciwiali się decyzji swojego Kanclerza i Rady, którzy wprowadzili pewne prawa, w celu utrzymania porządku. Będąc już na Ziemi sami biedą musieli podejmować trudne i skrajne decyzje aby nie doprowadzić do chaosu w swoich szeregach.
Pierwszy sezon The 100 nie jest równomierny. Momentami intryguje i fascynuje, by za chwilę razić sztucznością i banałem. Początek jest nudny i irytujący, jednak z każdym epizodem akcja się rozkręca, pojawiają się kolejne wątki dotyczące Ziemi jak i samej Arki. Ciężko jest jednoznacznie ocenić tę produkcję, jednak przyznać trzeba, że finał dostarczył wielu emocji i zaserwował niezłą rozrywkę oraz dał nadzieję na jeszcze ciekawsze wątki w drugim sezonie.
Jeśli chodzi o seriale, to jestem mniej wymagająca, niż w przypadku książek. Łatwiej przymykam oczy na pewne kwestie i może dlatego nie dostrzegłam w pierwszym sezonie tych wszystkich wad. Dla mnie to zwyczajnie zajmująca rozrywka, na której nie muszę zbytnio myśleć i z niecierpliwością oczekuję drugiego sezonu :)
Odpowiedz