Rzadko się zdarza, by jakiś debiutant wdzierał się na literacki rynek takim przebojem, jak uczyniła to w sierpniu Anna Lange. Kto? - zapytacie. To pseudonim artystyczny profesor jednej z warszawskich uczelni, która na co dzień realizuje karierę naukową. Clovis LaFay. Magiczne Akta Scotland Yardu to z kolei jej debiut literacki w dziedzinie fantastyki, którym w dość krótkim czasie zdołała wywołać sporo pozytywnego zamieszania. Czy słusznie?
Bohaterem powieści jest Clovis LaFay, mag pochodzący z bogatego, znanego, lecz kontrowersyjnego rodu. Sam niestety przez pozostałych członków traktowany jest od dzieciństwa jak zakała rodziny, dlatego dość szybko, bo jeszcze w czasach szkolnych, wkracza na własną ścieżkę. Po latach wraca do Londynu. Jego dawny przyjaciel John proponuję mu pracę w charakterze nekromanty w detektywistycznej jednostce. Tymczasem Clovis poznaje także siostrę Johna, Alicję, z którą z czasem połączy go uczucie.
Lange stworzyła tak barwny, kapitalnie i z najdrobniejszymi szczegółami wykreowany świat wiktoriańskiej Anglii, że bezproblemowo pomieściłaby w nim każdą konwencję: od młodzieżówki w stylu Harry'ego Pottera, przez tajemniczy horror utrzymany w klimacie Poego lub Lovecrafta bądź klasyczny holmesowski kryminał, aż po romans z magią w tle. Tymczasem autorka do końca nie sięga po żaden gatunek, opowiadając historię na swoich własnych warunkach, co było zagraniem bardzo ryzykownym jak na debiutantkę.
Dość powiedzieć, że przez niemal połowę książki czytelnikowi naprawdę trudno stwierdzić, w którym kierunku podąży ta historia. Intryga ledwo się zawiązuje. Oczywiście mowa jest o pewnych morderstwach, czy opętaniach, ale bohaterowie wyjaśniają te sprawy gdzieś na uboczu, w kilku zdaniach, dla autorki bowiem znacznie ważniejsze są relacje towarzyskie między tymi postaciami. Może się wydawać, że dłużej trwa tu szczegółowe opisywanie sukien, w jakie ubrane są kobiety na balu, na którym znalazł się Clovis, niż niebezpieczna potyczka z innym magiem.
I taka to jest historia, w której do końca nie wiadomo, czy będzie chodziło o zabójstwa, kryminalne zagadki, magiczne pojedynki, czy romans. Wszystkiego jest tu po trochu. Dopiero pod koniec sprawa zaczyna się krystalizować, a fabuła zmierzać już w konkretnym kierunku. Lange udało się wyjść obronną ręką z takiego zagrania przede wszystkim dzięki świetnie nakreślonym bohaterom. Sam Clovis jest postacią niejednoznaczną, naznaczoną traumatyczną młodością (dobrym pomysłem jest wprowadzenie retrospekcji), pozornie słabą, wycofaną, lecz w rzeczywistości bardzo dojrzałą, silną i gotową do daleko idących poświęceń. Nie gorzej wypadają bohaterowie drugiego planu. Razem z tą magiczną otoczką i, co podkreślę jeszcze raz, brawurowo wykreowanym światem, daje to naprawdę dobry efekt.
Siła tej powieści tkwi właśnie w tym magicznym świecie i jego niuansach. Poznawanie wszystkich tajników, sztuczek oraz zasad, sprawi czytelnikom wiele przyjemności. Mimo fantastycznej otoczki autorka nie ucieka od realizmu, wtłaczając do swojej opowieści historyczne prawidłowości, jak chociażby brak przyzwolenia na studia dla kobiet (w tym przypadku studia dotyczące magii). Świat spajają ze sobą interesujący bohaterowie. Gorzej wypada fabuła, która zdaje się być pretekstowa, prosta i nie dotrzymująca kroku bohaterom. Jeżeli więc spodziewacie się tutaj rasowego kryminału, pełnego intryg, mylenia tropów, zwrotów akcji, to niestety możecie się zawieść. Jeżeli jednak lubicie żonglowanie gatunkami, inteligentny humor, wiktoriańskie klimaty i magię, to z pewnością będziecie bawić się przednio. Clovis LaFay. Magiczne Akta Scotland Yardu jest powieścią, która - mimo pewnych mankamentów - sprawia, że z ochotą będę wyczekiwał kolejnej książki pani Lange.
Bohaterem powieści jest Clovis LaFay, mag pochodzący z bogatego, znanego, lecz kontrowersyjnego rodu. Sam niestety przez pozostałych członków traktowany jest od dzieciństwa jak zakała rodziny, dlatego dość szybko, bo jeszcze w czasach szkolnych, wkracza na własną ścieżkę. Po latach wraca do Londynu. Jego dawny przyjaciel John proponuję mu pracę w charakterze nekromanty w detektywistycznej jednostce. Tymczasem Clovis poznaje także siostrę Johna, Alicję, z którą z czasem połączy go uczucie.
Lange stworzyła tak barwny, kapitalnie i z najdrobniejszymi szczegółami wykreowany świat wiktoriańskiej Anglii, że bezproblemowo pomieściłaby w nim każdą konwencję: od młodzieżówki w stylu Harry'ego Pottera, przez tajemniczy horror utrzymany w klimacie Poego lub Lovecrafta bądź klasyczny holmesowski kryminał, aż po romans z magią w tle. Tymczasem autorka do końca nie sięga po żaden gatunek, opowiadając historię na swoich własnych warunkach, co było zagraniem bardzo ryzykownym jak na debiutantkę.
Dość powiedzieć, że przez niemal połowę książki czytelnikowi naprawdę trudno stwierdzić, w którym kierunku podąży ta historia. Intryga ledwo się zawiązuje. Oczywiście mowa jest o pewnych morderstwach, czy opętaniach, ale bohaterowie wyjaśniają te sprawy gdzieś na uboczu, w kilku zdaniach, dla autorki bowiem znacznie ważniejsze są relacje towarzyskie między tymi postaciami. Może się wydawać, że dłużej trwa tu szczegółowe opisywanie sukien, w jakie ubrane są kobiety na balu, na którym znalazł się Clovis, niż niebezpieczna potyczka z innym magiem.
I taka to jest historia, w której do końca nie wiadomo, czy będzie chodziło o zabójstwa, kryminalne zagadki, magiczne pojedynki, czy romans. Wszystkiego jest tu po trochu. Dopiero pod koniec sprawa zaczyna się krystalizować, a fabuła zmierzać już w konkretnym kierunku. Lange udało się wyjść obronną ręką z takiego zagrania przede wszystkim dzięki świetnie nakreślonym bohaterom. Sam Clovis jest postacią niejednoznaczną, naznaczoną traumatyczną młodością (dobrym pomysłem jest wprowadzenie retrospekcji), pozornie słabą, wycofaną, lecz w rzeczywistości bardzo dojrzałą, silną i gotową do daleko idących poświęceń. Nie gorzej wypadają bohaterowie drugiego planu. Razem z tą magiczną otoczką i, co podkreślę jeszcze raz, brawurowo wykreowanym światem, daje to naprawdę dobry efekt.
Siła tej powieści tkwi właśnie w tym magicznym świecie i jego niuansach. Poznawanie wszystkich tajników, sztuczek oraz zasad, sprawi czytelnikom wiele przyjemności. Mimo fantastycznej otoczki autorka nie ucieka od realizmu, wtłaczając do swojej opowieści historyczne prawidłowości, jak chociażby brak przyzwolenia na studia dla kobiet (w tym przypadku studia dotyczące magii). Świat spajają ze sobą interesujący bohaterowie. Gorzej wypada fabuła, która zdaje się być pretekstowa, prosta i nie dotrzymująca kroku bohaterom. Jeżeli więc spodziewacie się tutaj rasowego kryminału, pełnego intryg, mylenia tropów, zwrotów akcji, to niestety możecie się zawieść. Jeżeli jednak lubicie żonglowanie gatunkami, inteligentny humor, wiktoriańskie klimaty i magię, to z pewnością będziecie bawić się przednio. Clovis LaFay. Magiczne Akta Scotland Yardu jest powieścią, która - mimo pewnych mankamentów - sprawia, że z ochotą będę wyczekiwał kolejnej książki pani Lange.
-- Damian Drabik
Clovis LaFay. Magiczne Akta Scotland Yard
Autor: Anna Lange
Gatunek: Fantastyka
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 17 sierpnia 2016
ZA MATERIAŁ DO RECENZJI DZIĘKUJEMY WYDAWNICTWU SQN
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
Sporo dobrego się o tej powieści naczytałem i wygląda na to, że powinna mi się spodobać. Będę miał ją na uwadze przy następnych zakupach :)
OdpowiedzUsuńJa już jestem w połowie lektury. Bardzo mi się podoba ten klimat XIXwiecznej Anglii. Trudno uwierzyć, że autorka jest Polką, bo udało jej się oddać tę specyfikę tamtejszej ltieratury ;)
OdpowiedzUsuńMamy bardzo podobne zdanie na temat tej książki - mnie niespecjalnie przeszkadzał z początku brak jednego określonego wątku kryminalnego, a gdy już powoli to odczuwałem, autorka zręcznie zaczęła go wprowadzać :)
OdpowiedzUsuńZ tego co Anna Lange mówiła na spotkaniu, to być może będzie kontynuacja, ale nie zaraz po tych wydarzeniach, ale może w innym mieście, kraju. Sama do końca nie wie, ale coś będzie, jak to sama określiła :D
Zazdroszczę ci trochę tego spotkania z autorką :) Skoro mówi, że coś będzie, to pozostaje tylko czekać :)
UsuńCo prawda spóźniłem się i było bez nagłośnienia, więc nie wszystko usłyszałem/zrozumiałem, ale bardzo udane :)
Usuń