Twórczość Stephena Kinga w większym lub mniejszym stopniu jest znana chyba wszystkim fanom literatury. Z czystym sumieniem można powiedzieć że jest to swojego rodzaju fenomen, szczególnie, że autor znany jest w szczególności jako pisarz powieści grozy, a w swoim portfolio ma również kryminały i powieści fantasy. Mnóstwo jego książek zostało zekranizowanych. W tym roku kolejne trzy dostaną szansę na kinowy sukces. Pierwszą z nich będzie Mroczna Wieża przez wielu uważana za najlepszą powieść Kinga.
Mroczna Wieża o ośmioczęściowy cykl łączący elementy fantasy, horroru i westernu. Pierwszy tom skupia się wokół osoby rewolwerowca Rolanda Deschaina, który przemierza pustynną ziemię ścigając człowieka w czerni. Posiadł on ponoć tajemnicę tytułowej Mrocznej Wieży, która skupia w sobie odpowiedzi na wiele istotnych pytań. Tyle na temat fabuły. Pod tym względem jest ona mało skomplikowana. Oczywiście autor wprowadza do niej historie z przeszłości, które mają ją ubarwić, ale stanowią one tylko dodatek.
Tak naprawdę o jakości nie stanowi tu fabuła. Gdyby oceniać tylko pod tym kątem, to pierwszy tom Mrocznej Wieży nie wyróżniał by się niczym szczególnym. Postaci są mgliste, lekko zarysowane. Całość oparta jest na podróży i dyskusjach. Prawie wcale nie trzyma w napięciu. Co więc sprawia, że uważna jest za opus magnum Kinga?
Po pierwsze to rewelacyjnie wykreowany świat, a raczej jego tajemniczy zarys. Teraz można powiedzieć coś więcej na jego temat, znając pozostałe tomy. Gdy jednak na początku czytelnik miał tylko do czynienia z Rolandem, tak zupełnie nie wiadomo było, czego można się spodziewać. Coś, co miało się rozwinąć w kolejnych tomach, tu zaledwie pączkowało. Jednak właśnie te niedopowiedzenia, tajemnice, wizje alternatywnych rzeczywistości, które się wzajemnie przenikają, stanowią o jego sile. Baśniowy świat z którego pochodzi Roland, świat nam współczesny, czy świat w którym dzieje się bieżąca akcja, w jakiś sposób na siebie oddziałują. Po lekturze pierwszego tomu oczywiście nie będziemy jeszcze w stanie tego zrozumieć, ale pytania które zrodzą się w naszej głowie nie dadzą nam spokoju.
Mocną stroną tej historii są także dialogi. Finałowa dyskusja Rolanda i człowieka w czerni to prawdziwy majstersztyk. Jest to finał, który nie serwuje fajerwerków, ale finał na który warto czekać. Czytelnik dostaje odpowiedzi na kilka pytań, które rodzą się podczas lektury, ale pojawia się również wiele niedopowiedzeń. Kim tak naprawdę był człowiek w czerni i dlaczego Roland za wszelką ceną chce dotrzeć do Mrocznej Wieży?
Ciekawostką jest także osoba samego Rolanda. W gruncie rzeczy wiemy o nim naprawdę niewiele. King umiejętnie buduje tajemnicę wokół tej postaci, odkrywając tylko niektóre karty dotyczące faktu, że szuka on człowieka w czerni i wskazując na drobne, ale niezwykle ważne wspomnienia z jego przeszłości. Nie znamy jednak jego motywacji, a co uważniejsi czytelnicy zauważą raczej, że jego poczynaniami kieruje obłęd. Bohater do tego stopnia poświęcił się poszukiwaniu przeciwnika, że poza swoim celem nie widzi otaczającego go świata. Swoje zadanie wykona nawet po trupach. Czy więc Roland przypadkowo nie jest postacią tragiczną, bo musi wykonać zadanie, które gdzieś, kiedyś zostało mu zapisane?
Pierwszy tom Mrocznej wieży to świetny wstęp do całego cyklu powieści, przez wielu uważanego za opus magnum Kinga. Warto go przeczytać, szczególnie, że lada moment na ekrany naszych kin wejdzie filmowa adaptacja tej fabuły. To historia, która niesie ze sobą więcej pytań niż odpowiedzi, stoi znakomitymi dialogami, barwnym światem przedstawionym, i jest wprowadzeniem do epickiej podróży, którą zaserwował swoim czytelnikom Stephen King. Polecam.
-- Tomasz Drabik
Mroczna Wieża. Roland
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Gatunek: Fantasy
Data wydania: 19 lipca 2017
Za materiał do recenzji dziękujemy wydawnictwu:
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
Czytałam cały cykl. Coś fajnego. Obawiam się jednak, że adaptacja będzie jednym wielkim niewypałem.
OdpowiedzUsuńCzekam mega na ten film, odliczam ostatnie minuty. Nawet przez myśl mi przeszło, żeby zmierzyć się z MW ponownie, po raz trzeci, ale jednak czas robi swoje, a MW skrada go całkiem sporo, więc ostatecznie postanowiłem przeznaczyć go na inne, nieznane dotąd lektury i cierpliwie czekać na film. Mega nadzieje, które mogą się nie ziścić, ale jakoś specjalnie się nie boję, co będzie to będzie. :)
OdpowiedzUsuńStephena Kinga cenie przede wszystkim za unikatowe historię, oraz za dialogi. O jedynym z nich napisałeś powyżej. Podoba mi się to, że tak mocna wymiana zdań została umieszczona na samym końcu książki, gdyż bardziej od początku danej historii cenię jej koniec, gdyż to on zostaje ze mną na dłużej.
OdpowiedzUsuń